Oddział Chirurgi Urazowo-Ortopedycznej dzięki dynamicznemu rozwojowi
i zaangażowaniu zespołu medycznego wdrożył nową innowacyjną procedurę endporotezy kciuka CMC, czyli konkretnie stawu nadgarstkowo-śródręcznego
O szczegółach innowacyjnego zabiegu, szkoleniu lekarzy z Polski rozmawiamy z dr Maciejem Świniarskim liderem i pomysłodawcą wprowadzenia nowej procedury.
Jaki uraz lub schorzenie powoduje konieczność przeprowadzenia takiego zabiegu?
— Najczęściej jest to pierwotna choroba zwyrodnieniowa stawu CMC1 — jest to staw siodełkowy o bardzo dużym zakresie ruchu i głównie dzięki niemu możliwe jest wykonywanie chwytu pęsetowego między kciukiem a palcami II-V. Kciuk natomiast jest najważniejszym palcem ludzkiej ręki. Na rozwój choroby zwyrodnieniowej tego stawu nierzadko ma wpływ wykonywany w przeszłości zawód. Wśród naszych pacjentek są między innymi krawcowa, szwaczka czy na przykład pani zajmująca się ślusarstwem — mianowicie dorabia klucze do zamków. Wśród osób oczekujących na zabieg są np. położna czy drwal. Można zauważyć, że charakter pracy wykonywany w przeszłości determinuje rozwój artrozy CMC1. Inną przyczyną może być przebyte złamanie podstawy I kości śródręcza — jest ona jednak rzadsza. Warto dodać, że artroza CMC1 stanowi ok. 10 proc. wszystkich zmian zwyrodnieniowych występujących w stawach człowieka. W Polsce pierwszy tego typu zabieg został wykonany w 2019 r. w Klinice Chirurgii Ręki Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, miał on charakter szkoleniowy, a przeprowadził go francuski ortopeda dr Adil Trabelsi. Szacuje się, że problem będzie coraz częstszy z racji wydłużenia średniej wieku populacji, uprawiania coraz to nowych sportów ekstremalnych czy w reszcie z powodu używania smartfonów z dużym ekranem dotykowym.
— Jak często przeprowadza Pan konkretnie ten zabieg?
— Pierwszy zabieg endoprotezy kciuka przeprowadziliśmy ponad rok temu. Na chwilę obecną wykonujemy 2-3 zabiegi w miesiącu. Są to głównie pacjenci kierowani przez lekarzy z naszego oddziału, niemniej jednak coraz częściej zgłaszają się do nas pacjenci z innych rejonów Polski — z Pomorza, Wielkopolski czy Śląska z zapytaniem o ten właśnie zabieg. Skala przypadków, które wymagają leczenia operacyjnego, jest znacznie większa. Część pacjentów nie jest jeszcze przekonana do endoprotezy, więc są leczeni zachowawczo — otrzymują iniekcje sterydowe, kwasu hialuronowego lub przechodzą rehabilitację. Nie jest to jednak leczenie choroby, a jedynie łagodzenie jej objawów. W chorobie zwyrodnieniowej stawu CMC1 można wykonywać również inne zabiegi łagodzące ból i poprawiające funkcję kciuka: trapezektomię, trapezektomię z plastyką hamakową czy artrodezę czy resekcję stawu. Żaden z tych zabiegów nie daje jednak takiej stabilności i takiego zakresu ruchu jak endoproteza. Oczywiście jest to stosunkowo nowa metoda leczenia i wymaga jeszcze lat obserwacji, tak jak w przypadku endoprotez stawów biodrowych czy kolanowych, gdzie po początkowym zachwycie zaczęły pojawiać się pierwsze problemy. Proteza stawu CMC ma tę przewagę, że korzysta już z technologii, które przez lata były ulepszane na potrzeby endoprotezoplastyki stawów biodrowych i kolanowych.
— A czy to jest skomplikowany zabieg?
— Myślę, że technicznie nie… Wymaga jednak dużego skupienia, gdyż podczas operacji posługujemy się bardzo małymi narzędziami. Elementy endoprotezy mają rozmiary 9-10 mm średnicy panewki, średnica trzpienia wynosi 7,5-10,5 mm. W mojej ocenie najtrudniejszym etapem zabiegu jest prawidłowe osadzenie panewki w kości czworobocznej większej. Oprócz prawidłowego ustawienia panewki ważna jest również głębokość osadzenia. Podczas rozwiercania — przygotowywania loży pod panewkę — musimy uważać, żeby zbyt agresywnym rozwiercaniem nie złamać kości czworobocznej większej. Gdyby tak się zdarzyło, to zamykamy sobie drogę do prawidłowego przeprowadzenia zabiegu.
— Przyjeżdżają do Pana lekarze z odległych rejonów Polski — właśnie po to, by szkolić się pod Pana okiem…
— Odbywa się to w systemie S2S — ‘surgeon to surgeon’ — jedna z osób asystuje nam do zabiegu. Są to lekarze, którzy planują przeprowadzanie tych zabiegów w swoich szpitalach, a wymieniona wyżej forma jest najlepszym wprowadzeniem przed samodzielnym wykonaniem zabiegu. Sami również często korzystamy z tej formy szkolenia w Polsce czy zagranicą. W maju gościliśmy czterech lekarzy z Krakowa, Chorzowa i Zgorzelca. W lipcu i sierpniu chęć przyjazdu wyraziło kolejnych czterech lekarzy z Wrocławia, Katowic, Poznania i Kielc. Sami również otrzymaliśmy zaproszenie od naszych gości, gdzie moglibyśmy uczyć się od nich zabiegów, których jeszcze nie wykonujemy w Iławie, np. endoprotezoplastyki barku. W ten sposób nasz oddział ma szansę się rozwijać. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zaangażowanie Macieja Góraja, ordynatora oddziału oraz dyrekcji szpitala.
Reset ustawień
Kontrast
Czytelność
Czcionka
Znaki
Interlinia
Słowa
Akapity
Deklaracja dostępności



